Otwieram oczy i widzę biały sufit. Próbuję się podnieść, ale to jeszcze bardziej pogarsza sprawę. Głowa mi pęka.
Powoli dotykam miejsca, gdzie się uderzyłam
. Zabandarzowane. Co się wczoraj wydarzyło? Pamiętam tylko, że ktoś mnie gonił, a ja uciekałam, potem się potknęłam i uderzyłam o coś głową. Dopadli mnie? Nie, inaczej nie skończyłabym w miękkim łóżku. Chwila... Jeśli nie jestem w szpitalu to gdzie? Nagle słyszę, jak ktoś otwiera drzwi. Z trudem obracam głowę w drugą stronę. Kto to może być? W tej samej chwili widzę Davida. Poczułam ulge? Chyba tak. Ma zatroskaną minę co jest dziwnym widokiem. Może dlatego, że ciągle widywałam go z uśmiechem na twarzy.
- No nasza śpiąca królewna się obudziła. Myślałem, że będę musiał zawieźć cię do szpitala.
- Gdzie jestem? Co się dokładnie stało?
- No widzę, że nie pamiętasz. To może tak w skrócie... Gdy wybiegłaś z restauracji postanowiłem pobiec za tobą. I dobrze, że to zrobiłem, bo gdyby nie ja to niewiadomo co by sie działo. Nagle zobaczyłem dwóch typów biegnących za tobą. Potem widziałem jak upadasz i że za chwilę cię dopadną. Dogoniłem ich w samą porę. Nie pozostawało mi nic innego, jak spuścić im lanie. NIestety gdy już z nimi skończyłem ty byłaś nieprzytomna. Nie chciałem zebierać cię do szpitala, więc zabrałem do siebie. Opatrzyłem ranę i zostawiłem w spokoju żebyś odpoczęła. - Patrzyłam na niego i nie wiedziałam co mam robić. Za to on wiedział... gadał dalej. - Tak więc teraz jesteś u mnie w domu. Tak na marginesie znalazłem w twojej komórce numer hotelu. Zadzwoniłem tam, potem pojechałem i zabrałem twoje rzeczy. Przy okzaji jeszcze wymeldowałem.- Co zrobił? Wymeldował? No cudnie! I gdzie ja teraz będę spać? Odpowiedź przyszła szybko. - Od dzisiaj mieszkasz tutaj czy ci się to podoba czy nie. Nie przyjmuję odmowy! Zresztą i tak nie masz dokąd pójść. Oni zapewne będą chcieli się zemścić. Jeśli będziesz mieszkać w hotelu napewno cię znajdą, a ja wtedy nie zdąże na czas żeby zainterweniować. Tutaj będziesz bezpieczna. Możesz się do mnie nie odzywać, możesz mnie unikać, ale cię stąd nie wypuszcze. Zrozumiano?! - Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Byłam w szoku. Mam mieszkać tutaj? Z nim? To chyba jakiś żart.
- To żart prawda? Nie mówisz na serio?
- Mówię jak najbardziej serio. - Super! Czyli nie mam wyjścia. Pozostaje mi mu zaufać. W końcu uratował mnie no wie o mnie nawet sporo. Może wtedy tam na plaży mówił prawdę? W głowie mam totalny chaos... Rozważyłam wszystkie za i przeciw. Tego drugiego nie było za dużo... No dobra nie było żadnego przeciw. Aż głupio przyznać, ale nawet mi się tu spodobało. David stał przy łóżku i się na mnie patzrył. Na co jeszcze czeka? A tak muszę mu odpowiedzieć chociaż i tak już postawił na swoim.
- No więc dziękuje... Eh chyba nie mam wyjścia skoro już mnie wymeldowałeś. Ale nie będziesz mnie niańczył! Ja muszę odszukać mojego ojca i dowiedzieć się wszystkiego. Będę tu mieszkać, ale wychodzę gdzie chce i kiedy. Nie jestem małym dzieckiem.
- Tego nie powiedziałem! Ale... Wow zaskoczyłaś mnie. Zgodziłaś się na wszytsko. Ja ci pomoge odszukać ojca i będę ci towarzyszł we wszystkim. - Za kogo on się uważa. Nie ma mowy! Nie będzie ze mną wszędzie chodził! Ale przyda mi się pomoc...
- No dobra możesz mi pomóc, ale chodzić ze mną wszędzie nie będziesz!
- Przepraszam! - Czy ja się nie przesłyszałam? On mnie właśnie przeprosił? - Ale za co?
- Za wszystko co zrobiłem i powiedziałem. Nie chiałem żeby tak wyszło naprawdę. - No nie to napewno on? Co się z nim stało? Teraz to mnie jeszcze bardziej zdzwiwił, ale patrząc na niego widać, że mówi prawdę. Żałuje tego co zrobił. Może nie jest taki zły za jakiego go miałam.
- Przyjmuje przeprosiny... Ja też przepraszam za wszystko. - A za co ja niby go przepraszam? Naprawdę sama siebie nie rozumiem... Wrócił mu uśmiech na twarz. Zdecydowanie tak wygląda o wiele lepiej. Czy on zaczyna mi się podobać?
- To co może zaczniemy od nowa? Jestem David i bardzo chciałbym się z tobą zaprzyjaźnic. - Podałam mu rękę.
- Alex. Myślę, że będziemy dobrymi przyjaciółmi. - Popatzryliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Oczywiście zaraz tego pożałowałam. Bół głowy jeszcze nie minął. Mój nowy przyjaciel przyniósł mi tabletkę przeciwbólową. Połknęłam ją i zasnęłam. Teraz powinno być już tylko lepiej. Mam przyjaciela na którego mogę liczyć. Gdyby ktoś kilka dni temu powiedział mi, że to on właśnie zostanie moim przyjacielem tobym go wyśmiała...
Blog jest świetny :D Bardzo podoba mi się to jak go prowadzisz i, że piszesz go zrozumiałym językiem :D
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie : http://loszawszesprzyjaludziomaleniemi.blogspot.com/ :D
Dzięki ;) Napewno zajrze:)
OdpowiedzUsuńSUPER, SUPER, SUPER!
OdpowiedzUsuńBrak mi słów! C;
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
P.S. Nominowałam Cię do LBA! Więcej informacji znajdziesz tu: http://dziewczyna-produkt.blogspot.com/p/wasnie-zostaam-nominowana-do-lba-taka.html