wtorek, 25 lutego 2014

1 rozdział

Pakuję się i pakuję i mam wrażenie, że coś zapomniałam, ale nie wiem co. Myśl, myśl... No tak mój notatnik. Tylko gdzie ja go położyłam? O jest! Eh lepiej od razu włożę go do plecaka. Zapisałam tam najpotrzebniejsze zwroty bo z moim angielskim jest kiepsko. Aż głupio się przyznać, ale taka jest prawda. No to chyba juz wszystko. Paszport jest, ubrania są, kosmetyczka jest, kasa jest. Za dużo jej nie mam, ale powinno starczyć. Za dwie godziny wylatuję... Nie mogę się już doczekać. Pierwszy raz kiedy polecę samolotem. Wogóle pierwszy raz gdziekolwiek pojadę. Moje przemyślenia zakłuca pukanie do drzwi. Po chwili wchodzi mama.
- Wszystko masz? Nieczego nie zapomniałaś?- Zawsze mnie sprawdza. Jakbym była małym dzieckiem.
- Tak mam wszystko. Niczego nie zapomniałam.
- Zapomniałaś o tym.... Trzymaj. - Wciska mi do ręki kopertę. Nie muszę wiedzieć co w niej jest.
- Nie mamo, tobie bardziej się przyda ja mam swoje. Udało mi się dość trochę nazbierać.
- Proszę, weź je kochanie. - Mama nie daje za wygraną. Jest taka uparta i już wiem po kim to mam.
- Nie, nie chce ich naprawdę. Dam sobie radę. Nie jestem już małym dzieckiem mamo.
- Eh no dobrze, niech ci będzie. 
- A tak zapomniałabym... Zostawię ci telefon. Skontaktuję się z tobą jak dotrę na miejsce.
 Bierze kopertę, moją walizkę, telefon i wychodzi. Jeszcze raz sprawdzam czy wszystko wzięłam, biorę plecak i wychodzę z pokoju.
- Kocham cię mamo i proszę obiecaj mi, że będziesz uważać. - Teraz to ja jestem zbyt opiekuńcza. Eh...
- Też cię kocham i obiecuję, że będę ostrożna. No idź już bo się spóźnisz.
Przytulamy się, biorę walizkę, wsiadam do taksówki i jadę na lotnisko. Misję odnalezienia ojca uważam za rozpoczętą... Leciałam z dobre jedenaście godzin. Jestem wykończona. Pragnę tylko położyć się na łóżku i pożądnie się wyspać. Jednak fotel w samolocie to nie to samo co miękkie łóżko. Odebrałąm bagaż. Teraz tylko złapać taksówkę. Jadę przez miasto. Nie mam nawet sił by patrzeć przez okno. Powstrzymuję się by nie zasnąć. Nie wiem ile minęło, wiem tylko, że przed chwilą zapłaciłam za podwózke i stoję teraz przed hotelem. Szkoda, że nic nie widziałam. Podobno wieczorem jest tu pięknie. Nadrobię to jutro. Ciągnąć za sobą walizkę, dochodzę do recepcji. Melduję się i ruszam w kierunku pokoju. Nawet nie jest taki zły. Nie ma telewizora, ale i tak nie będę miała czasu na oglądanie. Zostawiam walizkę w pokoju i kieruję się do łazienki. Jest mała, ale przynajmniej z wanną. Będę mogła się zrelaksować. Ale nie dzisiaj. Spoglądam na zegarek, który wskazuje dziesiątą wieczorem. Nie zastanawiając się nad niczym więcej padam na łóżko i zasypiam... Budzi mnie pukanie do drzwi. Ciekawe, która godzina... Szybko wstaję, podchodzę do drzwi i otwieram. Przede mną stoi sprzątaczka. Jej musi być bardzo późno skoro już sprzątają. 
- Przepraszam, mogłaby pani przyjść później? Dopiero co wstałam i chciałam się odświeżyć. Może nawet przyjść pani jutro. Nie widzę potrzeby, aby tu sprzątać. Wczoraj dopiero przyjechałam więc... - Dziwnie się na mnie popatrzyła, ale ku mojej uldze przytaknęła i poszła. Zamykam dzrzwi i szybko sprawdzam, która godzina. Już dwunasta?! Muszę się ogarnąć jak najszybciej i zacząć poszukiwania. Wchodzę do łazienki, myję się i czeszę. Wracam do pokoju, wyciągam z walizki ciuchy i się przebieram. Biorę mój plecak i pakuję do niego potrzebne rzeczy. 
- Notatnik jest, wszystko jest... Zaraz jeszcze pieniądze. Wczoraj zapasy z kieszeni wydałam na taksówkę.
Odpinam boczną kieszeń torby i wyciągam pieniądze. Chwila coś tu jeszcze jest. No tak mogłam się tego spodziewać. Mama dała mi tą kopertę, której nie chciałam. No cóż na pewno się przyda, ale postaram się wydać jak najmniej. I jest tu jeszcze coś... Telefon! Ładowarka też, a myślałam, że jej nie zdążyła włożyć.
- Dzięki mamo, że się tak o mnie troszczysz, ale komórkę miałaś sobie zostawić. - Teraz jej nie odeślę, ale przyznam, że się bardzo przyda. Chowam kopertę do torby, biorę plecak, telefon i wychodzę.

niedziela, 23 lutego 2014

Prolog

Nie pamiętam kiedy ostatnio gdzieś wyjeżdżałam... Zaraz, ja nigdy nigdzie nie byłam. W domu się nie przelewa... Moja mama ledwo znalazła pracę. Jest niema przez co musiałam nauczyć się języka migowego. Pracuje jako służąca u jednej z bogatszych rodzin. Nienawidzę ich. Myślą, że są lepsi tylko dlatego bo mają kasę... A ja? No cóż jak zwykła dziewczyna chodzę do szkołyuczę się i ponadto pracuję w kilku dorywczych pracach. Nawet je polubiłam, chociaż kokosów z tego nie ma, ale liczy się każdy grosz. Mieszkamy w małym domku na przedmieściach. Dwa pokoje, które mają zaledwie ponad dwa metry, kuchnia i łazienka. To nasze całe królestwo. Mimo wad polubiłam to miejsce i jest mi dobrze. Ostatnio pojawiła się okazja wyjazdu do Ameryki. Chciałam jechać, ale mam bała się mnie puścić. Może dlatego, że mieszka tam mój tata? No właśnie tata. Dla mnie to obce słowo. Od dzieciństwa nie mam ojca. Wiem tyle, że zostawił nas gdy byłam jeszcze niemowlęciem i wyjechał do Ameryki. Wracając do wyjazdu... Udało mi się przekonać mamę i jutro wylatuję. Oczywiście nie ma pojęcia jaki jest cel mojego wyjazdu. Mimo wszystko chcę odszukać ojca, dowiedzieć się kim jest i dlaczego nas zostawił. W głowie pojawia się wiele pytań. Czy zostawił nas przez chorobę mamy i nie potrafił tego znieść? Czy znalazł sobie kogoś nowego? Czy założył nową rodzinę? Mam nadzieję, że znajdę odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Jeszcze nie wiem co mu powiem jak go spotkam. Szczerze to się tego boję. Lecz jeśli chcę poznać prawdę muszę tam polecieć i ją poznać. Nawet jeśli zaboli. Chcę wiedzieć i tego się będę trzymać.