niedziela, 21 grudnia 2014

16 Rozdział

Budzie mnie dzwonek telefonu. Budzi? Tak. Gdy wypłakałam wszystkie łzy byłam tak zmęczona, że zwyczajnie zasnęłam. Jest ciemno, nawet nie wiem, która jest godzina. Zanim zdążyłam się podnieść i wyciągnąć, telefon przestał dzwonić. Wreszcie udaje mi się go wyciągnąć i sprawdzam kto to. Super kilkanaście nieodebranych połączeń od ojca. Z nim akurat nie chce mi się gadać, nie chce go nawet widzieć na oczy. Po tym, czego się wczoraj dowiedziałam nie wiem w co mam wierzyć i komu. Dalej już tylko same wiadomości i połączenia od Davida. Jest tego tyle, że nie dam rady odsłuchać wszystkiego. I na końcu jeszcze jedna wiadomość, Theo. Ciekawość zwycięża i odsłuchuje ją. 
- Nie chciałem sprawić ci przykrości, ale musiałaś dowiedzieć się prawdy. Wiem, że jest ci ciężko, mi też było i jest nadal, ale nie możesz się poddać. Nie chcę, żeby nasza znajomość się tak skończyła, nie pozwole na to! Będę walczył, bo cię kocham!! 
Kasuję ją od razu. Jemu jest przykro?! Tylko to nie jego ojciec zabił czyjąś matkę. Mam go w dupie!
- Mam was wszystkich w dupie!!
Nie wiem co mam robić. Jednego jestem pewna, do domu dzisiaj nie wrócę. Pozostaje mi pojechać do Davida. To jedyna osoba, która mam ochotę zobaczyć. Zbiegam z mostu, wsiadam na motor i kieruję się w stronę domu mojego chłopaka. Po godzinie jestem na miejscu. Jest dokładnie dziewiąta wieczorem. Niepewnie dzwonie do drzwi. Po chwili słyszę odgłos kroków. Nie mija kilka sekund i znajduję się w ramionach Davida. Leżymy na łóżku przytuleni do siebie. Łzy spływają mi po twarzy. Nic nie mówi i za to jestem mu wdzięczna. Po prostu pozwala mi się wypłakać. Mija trochę czasu zanim dochodzę do siebie. Gdy David widzi, że się uspokajam, spogląda na mnie i wiem, że chce o coś zapytać. 
- Powiedz mi proszę, co się stało? Martwiłem się o ciebie. Nie odpisywałaś mi ani nie oddzwaniałaś. Nie wiedziałem co mam robić. Zastanawiałem się czy to ja zrobiłem coś źle, ale skoro tutaj jesteś to znaczy, że stało się coś innego. Możesz mi powiedzieć. Pomogę ci. Przejdziemy przez to razem. 
Zastanawiam się, co mu powiedzieć. Na ile mogę mu zaufać? No przecież mogę mu zaufać całkowicie. Najlepiej będzie jeśli powiem mu wszystko. Nawet o Thomasie, Ukrywanie tego będzie niesprawiedliwe. 
- No więc tak... Później zdecydowałam, że przyjadę tutaj i oto jestem. 
Łzy znowu zaczynają mi spływać po policzku. David patrzy na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Pewnie się teraz zastanawia co ja tu teraz robię i dlaczego ze mną jest. Żałuje, że mi powiedział, że poradzimy sobie z tym wszystkim razem. Po co ja tutaj przychodziłam? Co ja sobie myślałam? Że po tym wszystkim co usłyszy będzie chciał ze mną być? Lepiej będzie jak sobie stąd pójde. To, co zaraz mogę usłyszeć będzie pewnie boleć, a ja nie mam siły na kolejne cierpienie. Powoli podnoszę się z łóżka i wstaję. David tak jakby się ocknął bo patrzy na mnie normalnie. 
- Co robisz? Czemu wstałaś? Musimy pogadać.
- Ale ja już nie chce gadać... Ja przepraszam, ale to koniec. 
Otwieram drzwi i zbiegam na dół. Oczy mam znowu pełne łez. Kiedy wszystko zacznie się wreszcie układać?!