Stoję przed lustrem i usiłuję zrobić się na bóstwo. Jeszcze tylko tusz i będzie idealnie... Chwila, a niby ja się tak staram? I dlaczego założyłam moją ulubioną sukienkę? Dla tego kogoś? Już sama siebie nie rozumiem... Tak na marginesie nie przepadam za sukienkami, chociaż słyszałam, żę dobrze w nich wyglądam. Mam dwie, kóre według mnie były wyjątkowe, wieć je kupiłam. Dobra niech będzie zrobię jak najlepsze wrażenie. Może wtedy przynajmniej przestanie mi dogadywać, ale coś czuję, że to się i tak nie stanie. Zerkam na zegarek. Jest dokładnie wpół do trzeciej. Wypadałoby już wyjść, jeśli nie chcę się spóźnić i uniknąć głupich komentarzy. Przynajmniej na początek... Idę przez miasto i czuję na sobie wzrok innych. Może naprawdę nie wyglądam tak źle? Dochodzę do restauracji. Zaglądam przez szybę, ale go nie widzę. Wchodzę do środka, rozglądam się i usiadam przy ''moim'' stoliku. Jestem przed czasem. No cóż ma jeszcze dziesięć minut. Nie zostaje mi nic innego, niż poczekać, aż się zjawi. Zamawiam szklankę wody... Czekam już dobre pół godziny, a jego jeszcze nie ma. Koniec tego, wychodzę! Mam go serdecznie dosyć! Niedość, że zabiera cudze rzeczy, stawia warunki na które musisz się zgodzić, żeby to odzyskać, to jeszcze się spóźnia. Już zbierałam się do wyjścia gdy nagle na kogoś wpadłam. Zobaczyłam w ręce mój notatnik.
- Były takie duże korki, czy może zgubiłeś drogę?
- Wybacz, że musiałaś czekać. Tak naprawdę chciałem sprawdzić jak bardzo zależy ci na tym notatniku. - Ten jego głupi uśmiech. I on wydawał mi się czrujący? Chyab musiałam być niewyspana gdy go zobaczyłam pierwszy raz.
- Tak zależy mi... Bardzo! Inaczej już by mnie tu dawno nie było. Napewno już wiesz dlaczego. Założe się, że zdążyłeś do niego zajrzeć. A teraz mi go oddaj!
- Nie! Pierwsze obiecana randka, a potem oddam ci notatnik. Swoją drogą ślicznie wyglądasz. Dla mnie się tak wystroiłaś?
- Haha chyba śnisz. - I proszę nie minęło kilka minut i ze mnie kpi. Ale o tym, że wyglądam ślicznie mówił chyba szczerze... No w każdym razie ja to tak odebrałam, a może się myliłam...
- To co usiądziemy? - Wzniosłam oczy ku górze. Za jakie grzechy mnie to spotkało?
- Dobra, ale tylko na chwilkę. Nie mam zbyt dużo czasu. Było się nie zpóźniać. - Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Notatnik położył na boku stolika. Przez głowę przewinęła mi się myśl, żeby go zabrać i wyjść, ale nie wiedzieć czemu szybko ją odsunęłam. Nagle jego wyraz twarzy się zmienił. Jakby spoważniał?
- Więc szukasz ojca tak?
- A co cię to obchodzi?
- Tak tylko pytam. Zastanawiałem się czemu szukasz kogoś, kto cię zostawił?
- A niby skąd przypuszczenia, że mnie zostawił?
- Daj spokój nie jestem głupi. Gdyby tak nie było nie miałabyś inforamcji na jego temat. W dodatku tak niepełnych. Więc czemu go szukasz? - Dałam za wygraną. Zaczęłam mówić prawdę.
- To chyba proste. Chcę wiedzieć dlaczego to zrobił, dlaczego zostawił mnie i moją mamę. Co mu nie pasowało, to że moja mama została niema, czy może ja mu przeszkadzałam. - Wyrzuciłam to z siebie na jednym oddechu. Wow co za ulga. Nie przypuszczałam, że poczuję się lepiej, gdy dam upust moim uczuciom. Czułam, że za chwilę się rozpłacze. Patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Ciekawe co teraz myśli... Jest mu wstyd? Łzy cisnęły mi się do oczu. Chciałam stamtąd jak najszybciej wyjść.
- Przepraszam, ale ''randka'' zakończona. Dzięki za oddanie notatnika. - Wzięłam go ze sobą, a raczej porwałam ze stolika i wybiegłam z restauracji. Łzy zaczęły spływać mi po policzku. Nie myślałam, że tak paskudnie się poczuję. Szłam prosto przed siebie. Nie myślałam nawet o Davidzie i o tym jak się zachowałam i jak to musiało wyglądać. Po prostu szłam... Zatrzymałam się w ciemnej ulicy. Mój mózg zaczął normalnie pracować. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nagle usłyszałam czyjeś głosy. Odwóciłam się i zobaczyłam dwóch mężczyzn idących w moim kierunku. Długo już tak za mną szli? Z zamyślenia wyrwał mnie głos jednego z nich.
- No proszę kogo my tu mamy? Jaka ślicznotka! I co z nią zrobimy Ted? - Osłupiałam. Zrozumiałam co powiedzieli, aż za bardzo. Wiedziałam, że musze uciekać, ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa. A oni byli coraz bliżej. Nagle przyspeszyli kroku. Zaczęli biec. W tym momencie zaczęłam biec. Nie miałam pojęcia jak długo wytrzymam. Cholerne szpilki! Że też akurat je ubrałam...Chwile potem potknęłam się i runełam na ziemię. Uderzyłam o coś głową. Zaczęłam tracić przytomność. Jedyne co zdołałam usłyszeć to jakieś głosy, a potem była już tylko ciemność.
O ja cię.. *___*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, bez dwóch zdań.
Rozmowa w kawiarni przeprowadzono świetnie :3
Czekam z niecierpliwością na nn <3
Ah, i końcóweczka! No kocham :D
Ahoj.
rozdzielona.blogspot.com
smiertelnamysl.blogspot.com
Dziękuje, za komentarz i za to, że ktoś to czyta;*
OdpowiedzUsuńCholerne szpilki! Hahhaha boskie :D
OdpowiedzUsuńDopiero teraz weszłam na tego bloga i jest poprostu niesamowity *.* zaczynam cię dopiero czytać więdz wybacz za krótki komentarz :c ale wiedz że czekam na nn!!
P.s
http://igrzyska-1.blogspot.com/
Wpadniesz? Skomentujesz? Zależy mi na opinii :)
KOOOCHAM!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział! <3