poniedziałek, 13 października 2014

15 Rozdział

Siedzimy w samochodzie już dobre dwadzieścia minut i żadne z nas nie potrafi wydusić z siebie słowa. W końcu nie wytrzymuje i zaczynam.
- Posłuchaj... Jesteś naprawdę świetnym facetem i miło mi się z tobą spędzało czas. Przy tobie zapominałam o moich problemach, ale... Myślę, że lepiej będzie, jeśli już nigdy więcej się nie zobaczymy. To chyba najlepsze rozwiązanie dla nas obojga. Ty masz swój świat, a ja swój. Nie mieszajmy ich razem... No to by było na tyle.
 Zerkam na niego. Siedzia wpatrzony we mnie. Nawet nie mruga. Dlaczego nie wychodzi? Przecież powiedziałam wszystko jasno. Im dłużej tu jest, tym bardziej wszystko komplikuje. Może ja zrobię pierwszy krok i wyjde. Już chwytam za klamkę, gdy zatrzymuje mnie jego ręka. Co on do cholery robi?
 - Prosze, nie wychodź jeszcze. Mam ci coś do powiedzenia. Wysłuchaj mnie. Może zmienisz zdanie.
Wracam do poprzedniej pozycji i wpatruje się w niego. Niezależnie co powie, nie zmienie zdania.
- No więc... Tak naprawdę nie powinno mnie tu być, ale przyszedłem, ponieważ muszę powiedzieć ci prawdę. Myślę, że powinnaś wiedzieć. Oczywiście ty nic nie zawiniłaś. Nie miałaś wpływu na to, co zrobił twój ojciec.
O czym on gada? Mój ojciec? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że coś zrobił.
- Wspominał ci może o tym, jak pewna osoba mu groziła?
Przytakuje. Do czego on zmierza i skąd to wie?
- Tą osobą był mój ojciec.
W tej chwili nie wiem, co mam zrobić. Mam ochotę wybiec z tego auta i uciec jak najdalej od niego. Odruchowo zerkam na klamkę. On też to zauważa i szybko dodaje.
- Wysłuchaj mnie do końca.
 - Tylko, że ja nie wiem czy chce tego słuchać.
 - Prosze.
- No...dobrze.
- Mój ojciec zrobił to dlatego, że chciał się zemścić za moją mame.
- Zemścić? A co to ma ze sobą wspólnego?
- Twój tata zabił moją mamę. Nie wiem jak to się stało, tego się nie dowiedziałem. Wiem tyle, że mój ojciec chce zemsty i ja mam mu w tym pomóc. Dowiedział się, że cię znam i to wykorzysta. Dlatego nie chciałem się z tobą spotkać bo nie chce, żeby coś ci się stało. Nie pomoge mu. Nie potrafiłbym. To co się stało nie może wpłynać na teraźniejszość. Zemsta niczego nie zmieni. Po za tym już i tak się zemścił? Dłużej tego nie można ciągnąć. Zamierzam mu w tym przeszkodzić. I jest jeszcze coś... Zakochałem się w tobie i nie pozwole, by ktoś cię skrzywdził.
- Ja... Ja chyba musze wyjść. Przepraszam, ale to za dużo. Nie moge tak dłużej. To mnie przerosło.
- Prosze nie wychodź.
- Musze wyjść!
Szybko otwieram drzwi i wybiegam z pojazdu nie zwracając na nic uwagi. Słysze jedynie wołanie, które powoli cichnie, ale to tylko moja głowa nie dopuszcza do siebie żadnych dźwięków. Chwilę później ktoś chwyta mnie za rękę i zatrzymuje. Próbuję się wyrwać, ale jestem za słaba. Okazuje się, że to Theo. Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Nie po tym co właśnie usłyszałam. Potrzebuje to sobie dokładnie przemyśleć. Pragnę się znaleźć teraz nad jeziorem. Szkoda, że nie potrafie się teleportować.
- Prosze porozmawiaj ze mną.
- Już rozmawialiśmy. Nie mam ochoty dłużej o tym gadać. Zostaw mnie w spokoju. Chce wrócić do domu.
 Próbuje się uwolnić, ale on tylko wzmacnia uścisk.
- Wysłuchaj mnie do końca.
- Ale ja już usłyszałam wystarczająco! Zostaw mnie!
- Nie potrafie!
- Dlaczego? Co jest w tym takiego trudnego? Po prostu mnie puść, odwróć się i odejdź.
- Kocham cię! Rozumiesz? Do cholery kocham cię i nie potrafie cię zostawić!
Chciałam coś powiedzieć, ale w tym momencie jego usta złączyły się z moimi. Gdy poczułam jego wargi przez moment chciałam się dać ponieść chwili. Przez moment coś poczułam. Po sekundzie jednak zrozumiałam, że nic z tego. Zaciskam usta i próbuje go odepchnąć. Theo jednak nie daje za wygraną. Próbuje siłą rozchylić moje usta. Mam tego dosyć. Dosyć wszystkiego. Z całej siły nadeptuje obcasem na jego stope. Gdy tylko mnie puszcza wykorzystuje moment i biegnę do samochodu. John na szczęście siedzi już w aucie. Wsiadam jak najprędzej i mówię, żeby ruszał. Zanim Theo dobiega, ja już jestem w bezpiecznej odległości. Chce mi się płakać, ale nie mogę do tego dopuścić, nie teraz. W tej chwili idzywa się moja komórka. Nie mam ochoty z nikim gadać. Zerkam żeby zobaczyć kto to. Oczywiście Theo. Wyłączam telefon całkowicie. John patrzy na mnie w dziwnym wyrazem twarzy, ale o nic nie pyta i za to jestem mu wdzięczna. Kiede dojeżdżamy do domu, wybiegam jak najszybciej i kieruje się do drzwi. Po chwili wybieram jednak wejście garażem. Jest mniejsza szansa, że wpadne na ojca. W garażu zauważam motor. Kluczyki są powieszone na haczyku. Nie zastanawiając się długo wsiadam na niego, odpalam i jade nad jezioro. Droga między sadem jest na tyle szeroka, że spokojnie przejadę. Po drodze na moje szczęście nie spotykam nikogo, a gdy wjeżdżam do sadu już aię o to nie martwie. Byłam okropna. Wszystko mi powiedział, a ja po prostu uciekłam. Ale nie mogłam dłużej tego słuchać. To było ciężkie. Docieram na miejsce, wyłączam motor i kieruję się na pomost. Siadam na huśtawce i daję upust wszystkim emocjom. Łzy spływają mi po policzku. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Wymyślił to sobie. To nie może być prawda! Po prostu nie może! -Nieeeeeeeeeee!!!!!

6 komentarzy :

  1. Och, ileż ja czekałam na ten rozdział <3<3<3
    Cudowny :) Jakież to niespodziewane ;) Nie no, ale tak szczerze, to akcja całkiem niezła. Oi, szkoda mi dziewczyny... bardzo szkoda. Na jej miejscu wymusiłabym na ojcu odpowiedź :)
    Czekam na nn, więcej miłości i biednego cwaniaka, który zapewne zastanawia się, co się stało z jego ukochaną :)

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ♡ ♡ ♡ czekam z niecierpliwością na kolejne losy bohaterki ;) zaapraaaszaam do mnie, niedługo będzie nowy rozdział ;> ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. A gdzie xo cholery podzial sie David? ;-; (nie pamietam jak mu tam bylo xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. David zniknął na chwilę, ale obiecuję, że będzie w następnym :P

      Usuń
    2. Ola, pisałam ten komentarz 5 razy... A ty mi tylko tak odpisujesz xD

      Usuń